Firmy tytoniowe najpierw testują papierosy na psach a następnie je zabijają i poddają sekcji zwłok.
22.10.2019
Na zwierzętach testuje się nie tylko kosmetyki i leki. Największe koncerny tytoniowe przyznały się do testowania dymu nikotynowego na zwierzętach, głównie psach i szczurach. Robią to po to, by zbadać oddziaływanie dymu na żywe organizmy, ich podatność na choroby i skłonność do uzależnień.
Testowanie trwa aż 3 miesiące! W tym czasie bezbronne pieski są zmuszane do wdychania przez 6 godzin dziennie bardzo szkodliwego dymu papierosowego. Później się je zabija i robi sekcję zwłok.

Bada się, ile szkód nikotyna wyrządziła w ich organizmach. Mówi się, że wyniki tych badań są często zatajane. Do nikotynowych eksperymentów nie może podejść byle jaki pies. Wybiera się konkretne osobniki rasy beagle. Rasa ta jest bardzo podatna na alergie i nietolerancję różnych niekorzystnych substancji. Poza tym psy te są bardzo ufne i lojalne. Łatwo nimi manipulować. Działanie dymu papierosowego testuje się także na szczurach. Gryzonie są umieszczane w wąskich i szczelnie zamkniętych tubach, które wypełnia się dymem z papierosów. Podobnie jak psy muszą go wdychać przez 6 godzin. Później się je zabija i bada skutki drastycznego eksperymentu. Na gołą skórę szczurów nakłada się również smołę papierosową, aby wywołać raka skóry i określić, jaki konkretnie jest to nowotwór.

Warto nadmienić, że kiedyś było jeszcze gorzej. W przeszłości psom i małpom rozcinano szyje, a w otwory wciskano rurki, przez które doprowadzono dym do płuc. W Oregon National Primate Research Center robiono także testy na ciężarnych małpach. Badano wpływ papierosów na płód. Przez ostatnie 4 miesiące ciąży małpy miały wszczepione rurki, które doprowadzały dym papierosowy. Pod koniec ciąży płody zostały wycinane z matek i zabijane. Następnie analizowano wpływ nikotyny na ich rozwój.

O testach dymu papierosowego na zwierzętach mówi się od lat. Pierwsze zdjęcie psów, które były zmuszane do wdychania nikotyny, zrobiła reporterka Mary Beith w 1975 roku. Kobieta zatrudniła się w laboratorium w Macclesfield i kilka dni później dostarczyła zdjęcia, które wstrząsnęły redakcją. Na jednym z nich widać 48 unieruchomionych beagli, które muszą wdychać dym papierosowy. Zwierzęta podobno paliły aż 30 papierosów dziennie!

Ich głowy były unieruchomione przez dwie deski. Wglądało to, jak średniowieczne dyby. Później psy przewożono na platformy do palenia. Zakładano im maski, a przez rurki wpuszczano dym — wspomina reporterka.
Obecnie testy także się przeprowadza. Na razie przyznało się do nich tylko dwa wielkie koncerny tytoniowe: Philip Morris oraz British American Tobacco.

Podejrzewa się jednak, że wszyscy producenci papierosów postępują podobnie. Testy powtarzane są przy okazji wprowadzenia nowej marki papierosów, aby zbadać jej wpływ na ludzkie zdrowie. Już od dawno wiadomo, że papierosy powodują raka, choroby serca i mnóstwo innych groźnych schorzeń, jednak ludzie wciąż je palą. Testy na zwierzętach wydają się więc bezsensowne. Nie wnoszą żadnej nowej, istotnej wiedzy. Poza tym, jeśli nawet wyjdą nie najlepiej i tak się o tym nie dowiemy.


dodaj komentarz
komentarze